Nadszedł ten czas żeby się pożegnać z bardzo wzruszającą i zajebistą serią ALL THE PRETTY THINGS która podbiła moje serce i na pewno będę do niej wracać.
Człowiek naprawdę może znieść wiele. Załamanie psychiczne, wyrządzona krzywda fizyczna, można się z tego pozbierać, ale gdy w grę wchodzi poraniona dusza na której blizny nie chcą się zasklepić to tutaj już bywa gorzej.
Saint twardziel jakich mało. Mogłoby się wydawać, że człowiek niezniszczalny, ale niestety pewne sytuacje złamały świętego doszczętnie. Zmieniły go tak, że mrok i otchłań wzięły górę i nim zawładnęły. Poświęcił siebie w imię miłości i wielkiego uczucia do Willow żeby ona mogła opuścić ten cholerny kraj czyli Rosję i wrócić do domu.
Czy miłość naprawdę może przezwyciężyć wszystko? Czy Święty i Willow odnajdą się w "normalnym " życiu w którym nie ma już mroku?
" Nikt nie zna mojego losu, ale trzeba wziąć byka za rogi i żyć po swojemu. "
Po przeczytaniu ostatniej strony jakoś do mnie to nie dotarło, że to już koniec tak wspaniałej i genialnej książki, którą pokochałam od pierwszego tomu. Autorka świetnie wykreowała postacie, ciągle dowiadywałam się czegoś nowego a akcja była tak zwrotna, jak w jakimś rolecoster.
" Nie mogę ci dać życia usłanego różami, ale mogę obiecać, że oddam ci siebie. "
Koniec historii jest tak wzruszający, że aż trudno mi było w to uwierzyć, że historia Willow i Sainta może się skończyć Happy Endem. Naprawdę? Jeśli dwoje ludzi się kocha, to odnajdą do siebie drogę nawet na końcu świata. Saint pomimo tego, że został wystawiony na dużą próbę. Został złamany, pozbawiony swojej godności ale dzięki swojej wiernej i walecznej kobiecie odnalazł szczęście. Mogą spróbować raz jeszcze, że mrok już ich więcej nie dopadnie ani nie rozdzieli, bo światło w najmniej oczekiwanym momencie jak i miłość uleczą najbardziej głębokie rany.
Komentarze
Prześlij komentarz